środa, 20 sierpnia 2014

Uwaga

Zawieszam bloga na czas... na bardzo długo, przepraszam, dowiedziałam sie o chorobie i nie mam teraz ani czasu, ani chęci :(
Bardzo przepraszam, jeśli będę miała jak to kiedyś kiedyś może może będzie się coś tu działo...
Jeszcze raz przepraszam~

czwartek, 14 sierpnia 2014

Od Naomi

-Tylko dwóch?- usłyszałam stawiając się na miejscu po 3 dniach z White i Sisi.
-Na początek może być, nie spodziewaj się tłumu. Sisi, White, to jest Corel - powiedziałam wskazując łapą najpierw na jedną potem drugą.
-Tłumu pff... myślisz, że z czterech wilków zrobię watahę?! - zaczął krzyczeć.
-Spokojnie, cierpliwości - warknęłam.
-Słuchajcie, ja... ja może jednak, no, ten, wiecie, bo coś mi wypadło z głowy, no... do widzenia! - White cicho powiedziała i odbiegła
-Zaczekaj! - krzyknęłam - Proszę, zostań.. - powiedziałam i się odwróciłam.
Ona podeszła i powiedziała - Powiedziałaś, że to będzie miła wataha. Kłamałaś. Zobacz, on krzyczy, warczy i ma być samcem Alfa. Przepraszam.
Po dłuższej konwersacji namówiłam ją jednak do pozostania.
-Corel, uspokój się - powiedziałam.
-Dla Ciebie Pan, rozumiemy się? - napuszył się jak paw.
-Słucham?
-Powtórzyć? Masz do mnie mówić nie na Ty. -odwrócił się i powiedział - Idę załatwić resztę miejsc, idzcie do Jaskini Mroku, to będzie nasz jaskinia.
I wtedy zobaczyłam jego prawdziwe oblicze.
-Ładny jest - powiedziała Sisi zamykając oczy.
- Phi, chodźmy do tej jaskini... - mruknęłam.
Gdy byliśmy na miejscu nie mogłam do wierzyć własnym oczom, jaskinia była śliczna. Corel już tam był.
- Tu jest super - zaczęłam się rozglądać.
- Super nie super, śpimy tu - pokazał na zabłocony żwir po lewej stronie jaskini.
- Żartujesz - zapytałam.
- Chcesz spać na lodowatym lodzie? - spojrzał się krzywo.
- Wrrr - warknęłam cicho, tak  żeby nie usłyszał.
- Ja śpię tutaj! - powiedziała White
- A ja tu - powiedziała cicho kładąc się obok Corela - zimno tu troszkę co? - uśmiechnęła się do niego.
- To ja tu - położyłam się.
Było mi strasznie nie wygodnie, wierciłam się w tą i we w tą. Wszyscy już spali. postanowiłam, że wyszukam w tej jaskini jakieś wygodne miejsce.
Po kilku minutach poszukiwania, udało się, znalazłam całkiem przytulny kawałek skały.
Zasnęłam prędko. Rano Corel dał każdemu po 200Ly... Le...
- Corel?! Jak to się nazywa? - zaczęłam krzyczeć, ale nie wiem dlaczego, skoro siedział obok mnie.
- Po pierwsze - nie krzycz, po drugie - Lupus, po trzecie - dla ciebie PAN
- Co masz ciekawego w sklepie? - powiedziała Sisi, machając mu ogonem po pysku.
- J-ja? A TTAK! Dużo rzeczy - zaczął się jąkać.
- Dobra, dość tej sztywnej atmosfery, Idę szukać chętnych wilków! Pa! - powiedziałam wychodząc prędko z jaskini.
Dlaczego życie jest takie bezsensowne i okrutne? Dlaczego jest tak zimno? Dlaczego nie mam rodziny? Nie zasłużyłam na lepsze życie? Nie rozumiem...
Czy za górami jest ciepło? Czy mam gdzieś swoją rodzinę? Znajomych? Przyjaciół? Własne stado?...
A może zapomniałam wszystkiego, dopiero teraz jestem świadoma co jeszcze wczoraj robiłam, może spadłam z wysokości, rodzina mnie szukała? Straciłam pamięć?

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Jak to się zaczeło?

Wciąż od wielu dni wędruje po krainach, zastanawiając się nad sensem życia. Nie mam nikogo. Jestem samotnym wilkiem. Przeżyłem wiele,
spotkania z ludźmi którzy chcieli uznać sobie mnie za swoją własność, innymi wilkami rzucającymi się na mnie próbując rozszarpać jak nic
wartego gryzonia, i wieloma innymi stworzeniami bez serca.
- Pomocy! Pomocy! Nie zostawcie mnie - usłyszałem krzyki.
Zacząłem biec ile sił w nogach. Gdy dobiegłem, na miejscu leżała młoda samica, a na niej dwie kuny gryzące ją.
Odgoniłem je bez problemu.
-D-dzięki - powiedziała podnosząc się powoli.
-Nic Ci nie jest? - zapytałem pomagając jej wstać.
Zakładam się, że gdyby była jakaś osoba trzecia, pomyślała by, że podrywam tą samicę, ona jednak zdecydowanie była za młoda.
-Nie - otrzepała się ze śniegu.
-Wiesz, że oddalenie się od stada jest niebezpieczne? - zapytałem siadając.
-Nie mam stada - również usiadła.
-Taa, ja też, nienawidzę się podporządkowywać innym, ja miałbym problem znaleźć jakieś stado bo jakie stado przyjęłoby takiego gbura, marudę i samoluba, ale Ty?- nie rozumiałem.
-Nie chciałam dołączyć do stada, w nich wszyscy są... sztuczni - zaczęła drapać się w ucho.
-Ach, dobra nie ważne, ale ja się pytam, kto Cię za młodości bronić się i walczyć uczył, że nawet kuny Ciebie chcą zjeść? - zaśmiałem się.
-Uczył? Niby kiedy, kto? - spojrzała się na mnie krzywo.
Mina mi zszedła, ona nie miała o niczym pojęcia.
-A jak masz na imię? Ja Corel - próbowałem się uśmiechnąć
-Naomi, ej ahaha przestań! - zaczeła się śmiać.
-Do kogo mówisz? - zapytałem się.
-Do niego - wskazała łapą na śnieg
-Gadasz do śniegu? - chciałem już iść, ale nie wypadało.
-Nie do Korarasena - dalej zaczęła się śmiać.
- Przepraszam, nie zrozumiałem
- No do Korarasena - wstała i zaczęła biegać w kółko
-Aha - wtedy byłem pewny, że samotność uderzyła jej do głowy.
Rozmawialiśmy, i rozmawialiśmy godzina, za godziną, w końcu powiedziała.
-Wiesz co? - usiadła z powagą i trochę smutną miną
-Mhm?
-Czasem brakuje mi towarzystwa, wiem, że uznałeś mnie za chorą po incydencie z "Korarasenem" ale ja nie potrafię inaczej, nie mam nikogo, i, i... jestem świadoma tego, co robię, najpierw coś zrobię, a potem nie rozumiem jak mogłam zrobić, i potem znów to zrobię... w kółko - łzy napłynęły jej do oczu, wstała odwróciła się i szła w stronę przeciwną, tej którą przyszłem. - Ja muszę już iść, pa - przyśpieszyła kroku.
-Zaczekaj! - Zrobiło mi się jej żal, jest taka młoda, a zmarnowała już swoje życie. I wiem, że jeśli jej nie pomogę, pogrąży się całkiem w swój chory świat.
Gdybym założył watahę, tacy jak ona nie zbzikują całkiem, bo samotność nie jest najlepsza.
-Tak? - Zapytała głosem w którym nie słychać było szansy na nadzieję.
-Chcę się Ciebie zapytać, zakładam stado, chciałabyś dołączyć? - Ledwo powiedziałem
-No... nie wiem, nie jestem pewna...
-Ale to stado będzie inne! Nie takie jak te wszystkie! - krzyknąłem.
-Tak? Mam nadzieję, super! Ale wiesz, to długo potrwa, w końcu zaczynasz od zera...
-Poradzę sobie, ale musisz mi pomóc, ja się zajmę terenem, produktami itd. Ale ty, znajdź wilki, proszę.
-Nie ma sprawy, lecę! Pa! Spotkajmy się tu za 3 dni ok?
-Si, lecę.