niedziela, 19 października 2014

Od Naomi

Nie rozumiem w ogóle Corela i Sisi, złączą się ochajtają, będą mieć szczeniaka, my nową Alfę? Tylko oni mają odwiecznie jakiś problem i co z tego, że znają się zaledwie kilka dni, a kogo to obchodzi, kto się będzie pytał? A w ogóle, Corel jest dziwny, raz miły troskliwy, a potem wredny i zimny.
Wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na starym pniu i torturowałam małą żabkę.
Wystraszył mnie głos Corela.
- Mam! - krzyknął.
- Co masz? - przez przypadek wypuściłam żabę, która momentalnie zniknęła mi z oczu.
- Ciepły, ciepły teren... - uśmiechnął się.
- Ciepły? Znaczy bez śniegu, bez lodu?
- Tak!
- Śmieszne - to brzmiało jak żart, co na końcu świata?
- Tak, nie daleko opuścimy połowę tego zlodowacaniałego bagna. Będziemy mieć jednak trochę lodu.
Ta wiadomość poprawiła mi dzień, nienawidziłam śniegu.
- To jest nasza jaskinia - powiedział, gdy wszyscy stawiliśmy się w miłej przytulnej a przede wszystkim wielkiej i pięknej jaskini. Tym bardziej, że wejście było małe i nie robiło większego wrażenia.
Po poznaniu reszty terenów byłam w wniebowzięta, jak to możliwe, że od momentu, znaczy się, od kiedy tylko pamiętam byłam w zimnej, lodowatej i mrocznej dolinie.
A to wszystko było tak blisko! Usiadłam na łące, starałam się nie drgnąć, tam się wszędzie roiło od jeleni, saren, królików i wielu innych stworzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz